Złodzieje działają niemal zawsze tak samo - pod nieobecność gospodarzy wyważają drzwi lub okno i plądrują mieszkanie. O każdej porze dnia i nocy. W zeszłym tygodniu wystarczyło półtorej godziny, by po południu wynieśli obrazy z kamienicy nieopodal krakowskiego Rynku Głównego. Sąsiedzi nic nie słyszeli. Właścicielka zauważyła wyłamane drzwi, gdy wróciła z krótkiego spaceru. Ze ścian zniknęło pięć płócien: trzy namalowane przez Jerzego Kossaka, po jednym Maurycego Gottlieba i nieznanego autora. Złodzieje nie wzgardzili też srebrną cukiernicą i świecznikiem. Wartość łupu: ok. 30 tys. zł.To tylko amatorzy

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp