Wstaje Pan... Dzisiaj o piątej. I telefonuje Pan do kogo? Ja? Do nikogo! Przecież wszyscy śpią. Bo mieszkając w Ameryce, dzwonił Pan do Zbigniewa Brzezińskiego: "W Polsce znowu katastrofa, musisz coś zrobić!". Skarżył się? Niemożliwe, widocznie dla dowcipu. Muszka, jego żona, by mnie zabiła, gdybym obudził go przed ósmą. A potem dzwonił Pan do polskiej ambasady w Waszyngtonie i wyliczał, czego nie zrobili. Przesada! Oni do mnie też dzwonili. Pani żartuje. Trochę. Chyba już można. Z Pana po powrocie do Polski napięcie opadło, prawda? Prawda.
Z JANEM NOWAKIEM-JEZIORAŃSKIM ROZMAWIA TERESA TORAŃSKA
To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.
Kup dostęp