Dziewczynka zginęła 27 lutego br. Szła do szkoły, lecz tam nie dotarła. Przez kolejne dni szukała jej cała wieś, strażacy, policja, a także - jako przyjaciel domu państwa P., bardzo przejęty losem dziecka - Mariusz Borowski. Bez efektu. W końcu weryfikujący każdą najdrobniejszą wiadomość policjanci uznali, że Borowski "kręci". Wzięli go na przesłuchanie, przyznał się do morderstwa. Wskazał miejsce ukrycia zwłok. Gdy je odnaleziono, stwierdzono, iż dziewczynka przed śmiercią została brutalnie zgwałcona. Do gwałtu Borowski nie przyznawał się. Mówił, że "tylko zamordował". Twierdził, że miał romans z matką Emilki. Dziewczynka miała o tym wiedzieć i straszyła go, że opowie ojcu i innym.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp