RADI0 KRAKÓW
Dwie strony mikrofonowej karty Zarząd Radia Kraków SA zdecydował, że wszyscy pracownicy i współpracownicy radia powinni posiadać ważną kartę mikrofonową. Od wczoraj specjalnie powołana komisja kwalifikacyjna sprawdza predyspozycje dziennikarskie, poprawność językową, warunki głosowe i umiejętność interpretowania tekstu u tych pracowników radia, którzy nie mają jeszcze kart mikrofonowych. Większość z nich uważa, że egzamin na kartę związany jest z planowanymi przez zarząd firmy zwolnieniami zbiorowymi. Prezes zarządu red. Wojciech Markiewicz oficjalnie temu zaprzecza. Karta mikrofonowa stwierdza kwalifikacje zawodowe dziennikarzy radiowych. Ci z większym stażem taką kartę mają - w Polskim Radiu wydawała je komisja warszawska. W trakcie usamodzielniania się ośrodków regionalnych procedurę wydawania kart zaniedbano. Tylko z kartą Uchwałą Zarządu Radia Kraków SA z 28 września br. posiadanie ważnej karty mikrofonowej będzie warunkiem zezwalającym na występy przed mikrofonem nie tylko w Radiu Kraków, ale w całym Polskim Radiu SA. Uchwała stwierdza też, że wszyscy pracownicy i współpracownicy krakowskiej rozgłośni mają obowiązek stawania przed komisją kwalifikacyjną. Znaleźli się w niej: Aleksander Bardini, Andrzej Drawicz, Aleksandra Górska, Joanna Luboń, Jerzy Radziwiłowicz, Bogusław Sobczuk, Wojciech Gąsowski i Małgorzata Tułowiecka. Taki skład komisji wzbudził zastrzeżenia dziennikarzy w krakowskim radiu. - Jak w ciągu kilkunastu minut ktoś, kto mnie zupełnie nie zna, będzie mógł ocenić moje umiejętności i osobowość - mówi jedna z dziennikarek (ze zrozumiałych względów nie zgadza się ujawniać nazwiska). - Zarząd istnieje już rok, to on akceptował nasze programy, a teraz jakby weryfikuje własne decyzje. Wojciech Markiewicz, prezes zarządu, tłumaczy, że część osób w komisji to członkowie Komisji Kwalifikacyjnej Kart Mikrofonowych Polskiego Radia SA w Warszawie, a zaproszenie znakomitych aktorów było jego osobistą sugestią. - Wydaje mi się, że skład jest doskonały. Przez cały rok prowadziliśmy dla pracowników bardzo konkretne szkolenia, by podnieść ich kwalifikacje. Teraz wszyscy mają jednakową szansę przystąpienia do egzaminu przed najlepszymi specjalistami - tłumaczy. Uważa, że komisja składająca się z ludzi nie pracujących na co dzień z dziennikarzami radia, będzie mogła obiektywnie ocenić ich umiejętności. Zdecydował też, że do egzaminu przystąpią ci dziennikarze, którzy kartę mikrofonową już mają. Większość z nich nie zgodziła się z tą decyzją - w piśmie do zarządu stwierdzają, że nie widzą celowości weryfikacji swoich kart. Pragniemy zauważyć, że nikt do tej pory nie weryfikował naszych dyplomów, świadectw maturalnych, kart pływackich, rowerowych itp." - piszą. Widmo zwolnień Przeciwko organizowaniu egzaminu na kartę mikrofonową wypowiedział się też Związek Zawodowy Dziennikarzy Radiowych w Krakowie, który uważa, że niekorzystny wynik egzaminu może być jednym z kryteriów zwolnienia. Rada Nadzorcza Radia Kraków zobowiązała bowiem zarząd do zracjonalizowania zatrudnienia". Zasugerowała, że z obecnie zatrudnionych 110 osób powinno zostać ok. 80. - Zarząd nie sprecyzował własnych kryteriów oceny dziennikarza, a to przecież on będzie decydował o zwolnieniach. Ta cała komisja to jest jedna wielka paranoja - tylko po to, by nas zwolnić cudzymi rękami - mówi jeden z pracowników radia. - Albo przynajmniej mieć pretekst do zwolnienia - dodaje inny. Dziennikarze nie mają nic przeciwko przyznawaniu kart mikrofonowych, ale ich zdaniem nie jest to najlepszy moment na weryfikację ich umiejętności. - Egzamin na kartę nie jest w żaden sposób związany ze zwolnieniami - twierdzi stanowczo W. Markiewicz. - To będzie decyzja administracyjna. Zdecyduje zarząd zgodnie z procedurą zwolnień grupowych. Rada nie dała nam żadnych sugestii. Prezes jeszcze nie wie, ilu dziennikarzy i pracowników administracyjnych będzie musiał zwolnić. Pod drzwiami Atmosfera wśród oczekujących wczoraj na spotkanie z komisją nie była wcale pokojowa. Zdenerwowani oczekiwaniem, powtarzali przygotowane teksty, przekonani o tym, że wynik egzaminu zadecyduje o ich dalszej pracy w redakcji. - Komisja jest bardzo sympatyczna. Widać, że chce rozładować sytuację. Nie ma żadnych złośliwych uwag - uspokajała Kasia Pelc, która właśnie wyszła z egzaminu. - Powiedzieli, żebym uważała, bo z" wymawiam jak s", ale że to nie jest żaden problem, jeżeli poćwiczę - opowiadała spokojnie Beata Bronikowska. Czekający na przesłuchanie otrzymali protokół z porannego spotkania zarządu z komisją. Stwierdza on, że zadaniem komisji jest wydanie opinii na temat predyspozycji dziennikarskich" oraz że spotkanie ma charakter szkoleniowy". Sama komisja uznała, że spotkanie dotyczy tylko dziennikarzy nie posiadających kart mikrofonowych. - Tak więc pracownicy z kartami nie przystąpią do egzaminu - odetchnęła z ulgą Anna Woźniakowska. Wszystkich uspokoiło ostatnie zdanie protokołu: Opinia komisji nie może być decydująca o przydatności dziennikarza do pracy w rozgłośni". Spytaliśmy prezesa Markiewicza, czy może ona jednak wpłynąć na decyzję zarządu. - Oczywiście - odpowiedział. Renata GLUZA zycje dziennikarskie, poprawność językową, warunki głosowe i umiejętność interpretowania tekstu u
To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.