Silne mrozy stały się zmorą Pogotowia Energetycznego. Tylko wczoraj do g. 18 krakowianie zgłosili blosko 400 uszkodzeń sieci niskiego napięcia. - Takie uszkodzenia powstają zwykle wskutek przeciążeń sieci. Jest zimno. Centralne ogrzewanie lub węglowe piece nie wystarczają. Włącza się więc piecyki elektryczne - tłumaczy zakładowy dyspozytor ruchu. - Palą się przewody, złącza oraz tzw. wkładki bezpiecznikowe. Zakład energetyczny ma pełne ręce roboty. Większość uszkodzeń usuwa się w dwie godziny. Jednakże pierwszeństwo mają ci, którzy wcześniej zgłaszają awarie. Spalenie przewodów nie jest trudne do usunięcia. Gorzej, gdy zniszczeniu ulegnie transformator. Przywiezienie nowego egzemplarza, sprowadzenie dźwigu i wymiana z podłączeniem może trwać nawet sześć godzin. Harald Kittel 

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp