Dziesięć lat temu zmarł Mirek Kołakowski. Poznałem Go w 1984 roku. Przyjechał do Łodzi na studia prawnicze z Mrągowa. Na osiedlu studenckim Lumumbowo, razem z Jurkiem Czubakiem, zorganizował najważniejszą imprezę dekady, czyli Łódźstock. Przyjeżdżały na nią najlepsze polskie kabarety, występowały gwiazdy kultury studenckiej, koncerty kończyły się o godzinie piątej nad ranem. Na wszystkich były tłumy. Wielki sukces, którego już nikomu nie udało się powtórzyć.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp