Wysoki, tęgi, waży 110 kilogramów, bo - jak mówi - w czasie kampanii wyborczej nie ma czasu na rower i grę w tenisa. Kiedy idzie, lekko pochyla się do przodu. Na nosie okulary, od urodzenia jest krótkowidzem. Zawsze w garniturze, najczęściej - granatowym. Nie cierpi kupować garniturów, to z racji wzrostu i wagi. Ale kilka lat temu problem sam się rozwiązał - znalazł jeden sklep, w którym kupuje ubrania, a ekspedientki, znają już na pamięć jego wymiary. Nie lubi też chodzić do fryzjera (choć szpakowate włosy zawsze ma starannie przycięte i ułożone) i boi się dentysty.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp