czyli coś w konwencji wiejsko-plenerowo-sielankowej. Stroje te nie mają jednak nic wspólnego z zużytymi półbutami "na po lesie" czy ortalionową kurtką z plamą stężałej żywicy. Nie pomogą też kwieciste cepeliowskie chustki i nabijane ćwiekami paski harnasiów. Obecna odmiana to raczej tradycja polowań na bekasy, pogoń za lisem, zamglone wrzosowiska i spacery kamienistą plażą.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp