Jeszcze przed wojną słuchałem Jego audycji. Osobiście spotkaliśmy się w połowie 1941 r. w Oflagu II C Woldenberg, gdzie Wojciech był od wiosny 1940 r. Należał do czołowych organizatorów obozowego sportu, ja zaś byłem stałym piłkarzem ekipy klubu szeregowych Skra. Oflag II C miał z jednej strony ostry, niemiecko-pruski rygor, z drugiej - polski samorząd obozu konsekwentnie i z powodzeniem realizował program przetrwania niewoli i przygotowania jeńców do powojennej pracy. Ważną rolę odgrywał też sport. Tu Wojciech odegrał rolę wybitną. Narażając się na represje za niedozwolone przebywanie poza barakiem, odwiedził z nocnymi gawędami chyba wszystkie 52 baraki oflagu; dotarł też do baraku i izby chorych w tzw. przedoboziu. Improwizował relacje z ważnych wydarzeń międzywojennego sportu. Jako reporter występował też w obozowym teatrze. Natomiast latem "olimpijskiego" 1944 r. był uczestnikiem swoich 16. igrzysk: jako członek obozowego zespołu wychowawców fizycznych, w tym członek zarządu związku oflagowych klubów sportowych, był organizatorem zawodów wielekroć opisywanych w postwoldenberskiej - i nie tylko - literaturze jako jedyne wówczas w świecie igrzyska z pełnym programem olimpijskim, z wyjątkiem dyscyplin zakazanych przez Niemców. Ja też w tej imprezie uczestniczyłem, do dziś zachowałem dyplom "olimpijski". Z satysfakcją dodaję, że przed igrzyskami w Atlancie w 1996 r. telewizja USA, z inicjatywy tamtejszych woldenberczyków, nadała audycję o dwóch jenieckich igrzyskach (pierwsze były w 1940 r. w stalagu pod Norymbergą); woldenberską część nagrano ze mną w moim warszawskim domu.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp