Zbigniew Gołębiewski: To chyba normalny odruch. Nie znam nikogo, kto uczynił podobnie, sam jednak spotkałem się z ludźmi, którzy wrócili ze zsyłki. Niektórzy są teraz moimi kolegami. Opowiadali, że mieszkali w ziemiankach, nie mieli co jeść, a wilki podchodziły pod domy. Po uchwale sejmowej, umożliwiającej powrót naszym rodakom, postanowiłem pomóc. Warszawski Związek Deportowanych do Kazachstanu i na Syberię skontaktował mnie z repatriantką z 1998 r., której pomógł samorząd Bielska Podlaskiego. Prosiła, by sprowadzić do Polski także jej siostrę. Od tego się zaczęło. Państwo Grabowscy przyjechali w czerwcu tego roku do Białegostoku na tydzień, żebyśmy się zapoznali. Na stałe powinni osiedlić się już w przyszłym roku.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp