Marek Sypek jest oburzony tym, że o postępowaniu dowiedział się od dziennikarza "Gazety". - Nikt mnie o niczym oficjalnie nie powiadomił, dlatego uważam, że publikacje w "Gazecie" to ciąg dalszy działań przeciwko mnie - mówi Sypek. - Najpierw do mojego domu wtargnęła brygada antyterrorystyczna. Policjanci twierdzili, że jestem podejrzany o handel narkotykami. Dzisiaj mówią, że to była pomyłka. Teraz oskarżany jestem o nielegalne transakcje walutowe. Domniemywam, że wszystko ma związek z moją obecnością w zarządzie Polkomtela i pracą w KGHM. To spisek polityków i decydentów - mówi.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp