Barbara Fatyga: Przede wszystkim nie jest to na pewno problem obiektywnej ważności parady w Berlinie i wystąpień antyglobalistów, tylko znamię naszych czasów związane z chorobą mediów. Media najpierw robią coś bardzo złego, a potem żyją przez jakiś czas z pisania o tym, co złego zrobiły. Proszę zauważyć, że z doniesień dotyczących wystąpień antyglobalistów - zresztą to samo można powiedzieć o obradach szczytu G8 w Genui - polski widz niczego się nie dowiedział, widział tylko na ekranie telewizora migające obrazki z zadym, bo tylko to dziennikarzy interesowało. Gdy polała się krew, to media wyszczerzyły wampirze kły: nareszcie coś się zdarzyło. Natomiast ja się nie dowiedziałam, dlaczego ci ludzie protestują, o co im chodzi, jaki jest skład społeczny tych grup, czy one są natchnione jedną wielką myślą, czy też załatwiają rozmaite interesy - ponieważ dziennikarzy interesowały tylko zadymy.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp