Sławomir Sulej: - Nie zrezygnowałem sam z teatru, chociaż już w poprzednim sezonie dyrektor Mikołaj Grabowski zaproponował mi pół etatu. Stwierdził, że jestem za drogim aktorem, a do tego niegrającym. Musiałem zaakceptować te warunki, podejrzewałem już jednak wtedy, że skoro dostałem pół etatu i dalej nie gram, dyrektor zrezygnuje ze mnie w ogóle. Tak się stało. Mikołaj Grabowski podziękował mi za współpracę, bo, jak powiedział, nie zaaklimatyzowałem się w zespole. Być może zresztą inaczej to ujął. W sierpniu zeszłego roku, kiedy rozpoczęły się próby do "Króla Leara", zaproponowano mi w tym spektaklu rolę Służącego III. Akurat byłem wtedy w nie najlepszym stanie psychicznym i żeby nie wpaść w większą depresję, musiałem się trochę podkurować. To był główny powód mojej odmowy, chociaż w regulaminie teatru jest punkt, że raz w sezonie aktor może nie zgodzić się na przyjęcie roli. Dyrektor Grabowski rozstając się ze mną stwierdził, że dał mi wtedy szansę, żebym odnalazł się w zespole Teatru Nowego, a ja niegodziwiec ją odrzuciłem.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp