Śniadanie z mistrzem Płynie w nas ta sama krew
Teraz, kiedy jest ciepło, do konsumpcji dochodzi w letnim ogródku warszawskiego hotelu. Dyrygent wchodząc do kawiarni wita się uprzejmie z paniami z obsługi, po czym zamawia dwie porcje ulubionej ryby. Jak sam twierdzi, dba o linię, więc przepysznego szczupaczka (próbowaliśmy) popija gorzką kawą. Mistrzowi zawsze towarzyszy magnetofon z kompaktem, z którego płyną dźwięki muzyki, nad którą dyrygent właśnie pracuje. Często podczas śniadania Maksymiuk opracowuje partytury najbliższych koncertów. Około południa do ogródka przychodzi zaprzyjaźniony z Jerzym Maksymiukiem kolekcjoner zegarków. Przynosi zawsze kilka ciekawych egzemplarzy, o których opowiada z przejęciem. Mistrz rewanżuje się opowieścią o wiecznych piórach, z kolekcjonowania których słynie.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.