Kiedy na rynku brakowało bielizny, zwłaszcza tej w nietypowych rozmiarach, do zakładów ustawiały się kolejki, a gorseciarki miały pełne ręce roboty. Dziś, mimo bogatej oferty w sklepach, przedstawicielki zawodu na brak roboty również nie narzekają. Przychodzą do nich przede wszystkim stałe klientki, panie o nietypowej figurze, alergiczki. Często jest tak, że z usług gorseciarki korzysta cała rodzina: babcia, córka, wreszcie wnuczka.Kto będzie im szył

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp