OD REDAKCJI
Alex Kłoś z "Gazety Stołecznej": - W moim życiu rock and roll skończył się w 1996 roku. Powiedziałem sobie: basta. Przedtem było ostre darcie mordy, świrowanie, hard core. Studiowałem prawo dziesięć lat, bo z chłopakami grałem na gitarze. Podobało mi się, bo robiliśmy rzeczy zwariowane. Muzyka, zabawa, wolność - to właśnie rock and roll. Odjazd, spontan. W Hybrydach ćwiczyły najlepsze zespoły w Warszawie. Chodziłem tam, żeby z innymi usiąść w fotelu, posłuchać, pić wino, palić jointy. Kiedy chłopcy zaczęli używać innych, ostrych narkotyków, ja odpuściłem. Po amfetaminie bolało mnie serce.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.