(P) Przemycić kilogram amfetaminy przez przejście drogowe w Kostrzynie to żadna sztuka. Podobnie przejść granicę nie zauważonym przez strażników. Kilka dni temu osobiście sprawdzaliśmy szczelność polskiej granicy. Nielegalnie powróciliśmy do Polski.

W 1993 roku przez przejście graniczne w Kostrzynie n. Odrą przechodziło codziennie 30 tys. osób i przejeżdżało 15 tys. samochodów. Kostrzyn to najnowocześniejsze i jedno z najbardziej ruchliwych przejść granicznych w Polsce.

- Wieczorem samochody z Niemiec zatrzymują się na końcu mostu. Tutaj przy murku - mówi nasz informator. - Coś tam zrzucają i zaraz jadą dalej.

ŚCIEŻKA

W Kostrzynie łatwo przekroczyć granicę omijając kontrolę Straży Granicznej i celników. Do mostu granicznego można dojść legalnie szosą przez terminal lub nielegalnie przemytniczą ścieżką, omijając posterunki graniczne i celne. O ścieżce wszyscy wiedzą, ale nikt jej nie pilnuje.

Ze względu na podmokły teren terminalu nie można było zbudować tuż przy moście granicznym na Odrze. Celnicy i Straż kontrolują podróżnych około 200 metrów przed mostem. Z budynków celników nie widać wjazdu na most. Przy samym moście miał stanąć punkt kontrolny Straży Granicznej. W listopadzie 1992 roku, na kilka dni przed otwarciem przejścia, ustawienie tam kontenera zalecała specjalna komisja. Do dziś nie ma ani kontenera, ani strażników.

Kostrzyn zyskał więc wśród przemytników sławę "bezpiecznego przejścia".

ZIELONA GRANICA

Postanowiliśmy sprawdzić plotki o dziurawej granicy. Do Niemiec przeszliśmy legalnie, odprowadzeni czujnym wzrokiem Straży Granicznej. Wróciliśmy przez zieloną granicę przemytniczą ścieżką.

Opuszczamy terytorium Niemiec. Przechodzimy przez dwa mosty. Na końcu ostatniego, na lewo po polskiej stronie, jest murek. Murkiem dochodzimy do przemytniczej ścieżki. Świeże ślady opon samochodowych. Pod most można nie tylko "bezpiecznie" dojść, ale także dojechać.

- Śmiało - dodajemy sobie nawzajem animuszu. Ostrożnie zagłębiamy się w nadodrzańskie chaszcze. Straż Graniczna już nas nie widzi. Ścieżka prowadzi na plac budowy nowego parkingu dla ciężarówek.

Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Przechodzimy koło baraku robotników. Nikt nas nie zatrzymuje. Dochodzimy do rozwidlenia dwóch ścieżek. Jedna prowadzi na kostrzyński bazar - tam skręcają przemytnicy (jak potem sprawdziliśmy, nie napotykają przeszkód). Druga na przejście graniczne - tu idziemy my.

Dopiero gdy wychodzimy na szosę, nareszcie wychodzi nam naprzeciw funkcjonariusz Straży Granicznej. Sprawdza nasze dokumenty.

BAR

Jak się okazuje, ścieżka nie jest jedynyn "ułatwieniem" w Kostrzynie.

Z baru "Cora" (między terminalem a mostem) świetnie widać, co się dzieje na przejściu. Pijemy kawę. Przy stoliku obok siedzi dwóch mężczyzn. Obserwują terminal. Nagle jeden się zrywa: - To ja lecę, idzie już moja celniczka. Obaj przewozili na naczepach rozebrane samochody.

PROMIENIOWANIE

A gdyby chcieli przemycać pierwiastki promieniotwórcze. Na przejściu zamontowano urządzenie radiometryczne francuskiej firmy Nardoux służące do wykrywania promieniowania. Urządzenie radiometryczne, aby skutecznie kontrolować wszystkie pojazdy przejeżdżające przez granicę, powinno być ustawione przy wjeździe na most (obok nie istniejącego kontenera-posterunku), a nie w terminalu. Nie gwarantuje to bowiem prawidłowej kontroli (tu szosa jest o wiele szersza niż na moście).

Ponadto urządzenie od dawna nie działa. Nie ma go kto konserwować. W Niemczech głośne stało się ostatnio wykrycie przemyconych z byłego ZSRR materiałów promieniotwórczych. Być może wjeżdżają do Niemiec przez kostrzyńską dziurę?

JEST WINNY

Dzień po ukazaniu się tekstu w lokalnym dodatku "Gazety" zwolniono dyrektora Zarządu Drogowych Przejść Granicznych Franciszka Seula. Kontenera nadal nie ma.

Wczoraj natomiast wojsko naprawiło urządzenie do wykrywania promieniowania.