Mija pięć lat od śmierci Ireny Byrskiej. Osoby niezwykłej, która walczyła o lepsze jutro polskiego teatru i godność aktora. Nieważne były dla niej pieniądze i zaszczyty. Sztuka przez wielkie "S" była najważniejsza. Przez całe życie z mężem Tadeuszem Byrskim - też znakomitym aktorem i reżyserem - kierowała wieloma teatrami w Polsce i prowadziła Studia Aktorskie. Nigdy jednak ówczesne władze nie zaproponowały im dyrekcji w teatrze warszawskim - a to dlatego, że byli nieprzekupni, mieli silne kręgosłupy i byli wierni swoim ideałom.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp