Małgorzata Burzyńska: Złożyły się na to osobiste przeżycia. Wraz z Wojciechem Hasem, Sławomirem Kryńskim i innymi osobami tworzyliśmy grupę przyjaciół. Has był chory, a my pomagaliśmy mu ze wszystkich sił. Niestety, odszedł, a niedługo później odeszła moja mama. Po tych dramatach zastanawiałam się, czy warto cokolwiek robić, a jeżeli już, to o czym chciałabym opowiedzieć. Scenariusz "Zielonego wybrzeża" powstawał dwa lata i czytany był jeszcze przez Hasa. Has był tradycyjny w formie, ja proponowałam inny sposób opowiadania. Na tym "konflikcie" zakończyły się rozmowy. Były też trudności finansowe. Scenariuszem interesowały się trzy studia, teraz jedno z nich wysunęło przyjazne propozycje i myślę, że to ono będzie producentem filmu.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp