Rozprawa przebiegała spokojnie, zeznawali kolejni świadkowie. O godz. 11.20 sędzia Marek Chmiela zarządził przerwę. Policjanci zaczęli wyprowadzać dziewięciu oskarżonych na "dołek", czyli do specjalnego pomieszczenia dla aresztowanych. Ale do piwnicznej celi dotarło tylko ośmiu oskarżonych. "Jędrzej" zniknął po drodze.Jak to się stało?

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp