O sprawie Daniela Miecińskiego pisaliśmy w "Gazecie" 23 sierpnia br. Chłopak od urodzenia jest chory na naczyniaka tętniczo-żylnego i po specjalistycznych badaniach w 2000 r. przyznano mu umiarkowany stopień niepełnosprawności, który uprawnia do pobierania renty. Po dwóch latach ponownie stawił się na komisję lekarską. Ta orzekła lekki stopień i rentę odebrała. Daniel przez 16 miesięcy odwoływał się od decyzji Powiatowego Zespołu ds. Orzekania Niepełnosprawności. Dopiero decyzją Sądu Administracyjnego rentę mu przywrócono, tym razem już dożywotnio. Jednak dopiero od sierpnia tego roku. Zaległych pieniędzy nie dostanie. - Przecież cały czas byłem chory, to nie moja wina, że postępowanie tak długo trwało - skarży się Daniel. - Dlaczego mam ponosić konsekwencje biurokracji i niekompetencji lekarzy?

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp