Z 40 tys. ludzi, którzy przybyli na Soldier Field, ponad połowa to byli Polacy mieszkający w USA. Dlatego piłkarze Janasa mogli się czuć, jakby grali u siebie. Na początku niewiele im to pomagało. Mecz zaczął się zgodnie z oczekiwaniami. Polacy poruszali się jak dzieci we mgle. Bez żadnego zrozumienia, byli wolniejsi, mniej dynamiczni, popełniali proste błędy, szybko tracąc każdą piłkę. Nie było akcji z kilkoma podaniami. Ale to jednak Polak (Marcin Burkhardt) oddał pierwszy celny strzał na bramkę Tima Howarda.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp