Bez sposobu na obronę
Zespół Wiktora Karmana był gorszy od Ceramiki, ale to nie oznacza, że nie miał okazji do zdobycia najpierw wyrównującego, a potem i zwycięskiego gola. Początek spotkania jednak na to nie wskazywał - już w 18. minucie, po błędzie olsztyniaków, bramkę dla zespołu z Paradyża zdobył Arkadiusz Żarczyński, a dwie minuty później Piotra Skibę próbował pokonać Michał Osiński. Zryw Ceramiki przerwał dopiero strzał Jacka Gabrusewicza, który - według wszelkiego prawdopodobieństwa - powinien był być celny. Kapitan olsztyniaków przelobował bowiem piłkę nad wychodzącym z bramki Robertem Bilskim. Na trybunach podniosła się radosna wrzawa, która jednak chwilę później przerodziła się w jęk zawodu, ponieważ piłkę z linii bramkowej w ostatniej chwili wybił Artur Łęgowiak.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.