Jeszcze kilka lat temu posiadaniem native speakera, czyli lektora języka obcego z zagranicy, mogły się pochwalić tylko najlepsze prywatne szkoły językowe. - Żeby kogoś takiego zdobyć, zamieszczaliśmy ogłoszenia w gazetach i wykorzystywaliśmy osobiste znajomości - mówi Andrzej Stoszek ze szkoły językowej Speed Callan Method w Tychach i Bielsku-Białej. W tym roku jest inaczej. - Dostaliśmy aż 600 aplikacji, w większości od Irlandczyków i Brytyjczyków. Mogliśmy wybierać. Przyjęliśmy 20 osób.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp