Gdy dwa lata temu w domu ks. Twardowskiego na terenie klasztoru Wizytek okociła się bezdomna kotka, przygarnął siedem maluchów. Wszystkie, jak przystało na zwierzęta klasztorne, były czarne. Koty mieszkały w otwartej dla ludzi z zewnątrz części zgromadzenia, tzw. kapelanii. Całymi dniami hasały po zamkniętym dziedzińcu i wylegiwały się na słońcu. - Dbam o nie. Jak się kocha, to trzeba się troszczyć - powiedział w zeszłym roku ksiądz Twardowski w wywiadzie Maryli Weiss dla miesięcznika "Kot".

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp