TO, CO ZŁE, POLEGNIE NAD ROSPUDĄ
O Rospudzie mówiło się w telewizji, o Rospudzie pisały gazety, Rospuda nie schodziła z czołówek, choć to przecież temat niepolityczny.
Najważniejsze, że dotarliśmy do ludzi. Jak wynika z badań, 65 proc. Polaków nie chce drogi przez tę dolinę chronioną w ramach europejskiego programu Natura 2000. Nawet na Podlasiu, uważanym za bardzo konserwatywne i "antyekologiczne", rozkład sił przeciwników i zwolenników budowy drogi przez unikalne torfowiska jest mniej więcej taki sam. Jedynie w Augustowie, gdzie ludzie bardzo cierpią z powodu przejeżdżających tirów, większość chciała obwodnicy jak najszybciej, bez względu na koszty.
Tych ludzi też rozumiemy, bo od lat wskazywano, że wszystkie ich problemy drogowe, nawet te związane z bezpieczeństwem, jak: brak świateł, fotoradarów czy kładek, to wina ekologów. Długo powtarzane kłamstwo zyskuje status prawdy.
Ale my wszyscy, którzy byliśmy nad Rospudą, mamy świadomość tego, że nie zwyciężyliśmy mieszkańców Augustowa, bo przecież nie o to chodziło. My chcemy, tak samo jak oni, aby Polska budowała nowoczesne i bezpieczne drogi. Chcemy tylko, by odbywało się to w zgodzie z prawem.
Prawie dwa tygodnie nad Rospudą dały mi poczucie, że nad tą małą rzeczką dzieje się historia. Bo tego starcia nie można sprowadzać wyłącznie do starcia technokratów z miłośnikami przyrody. Dla mnie, dla wielu moich przyjaciół z obozu nad Rospudą, biją się dwie siły.
Jedna z nich, ta, dla której ta rzeczka to tylko nic nieznaczące błoto i żabki, reprezentuje wszystko to, czego w Polsce nienawidzę. Ta siła nie ma barwy politycznej. Jest na każdym poziomie władzy, jest też w wielu z nas. To brak tolerancji dla innych, to ignorancja pozwalająca sądzić, że skoro ma się tytuł naukowy, pozycję urzędową bądź rządową, to można robić, co się żywnie podoba.
Przecież problem Rospudy nie wziął się z tego, że raptem mamy rządy PiS. Problem Rospudy wziął się stąd, że jakiemuś urzędnikowi było łatwiej poprowadzić drogę przez tereny należące do państwa, czyli w jego mniemaniu niczyje. Decyzje tego urzędnika podżyrował jakiś profesor, jakaś organizacja przyrodnicza, która po prostu chciała zarobić. To wszystko też zaakceptował jakiś polityk.
Na szczęście okazało się, że po drugiej stronie stoi też bardzo wielka siła. To siła obywateli Polski wierzących w prawo, wierzących w to, że Unia Europejska to nie tylko sponsor, ale również strażnik wartości, prawa i obowiązków, których musimy przestrzegać.
To grupa ludzi, która wierzy, bez względu na przekonania polityczne, że dobro publiczne to wartość najświętsza. I że państwo jest po to, by ją chronić. To wreszcie ludzie, którzy wierzą, że - tak jak powiedziała Wisława Szymborska - "niszczyć jest łatwo, a trudno jest zachować to, co warte zachowania".
Wiem, że takich ludzi były dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy w całym kraju, a najdzielniejsi z nich przyjechali nad Rospudę.
Tym młodym ludziom niestraszny był mróz ani plucha. Niestraszny wreszcie był im rozwrzeszczany tłum, który z krzyżami i nienawiścią na ustach przyszedł, by nas wygonić z obozu. Gdy lokalny polityk podburzał zdesperowanych ludzi z Augustowa, młodzi obywatele stali w milczeniu ze świecami. Tak chcieli uczcić pamięć ofiar wypadków drogowych. Jeszcze nigdy nie widziałem, by milczenie było tak wymowne.
Było dla mnie zaszczytem i honorem, że mogłem być razem z tymi ludźmi właśnie wtedy. Wiem, że oni są przyszłością naszego kraju. I wiem, że jest to dobra przyszłość.
Wiem, że politycy, którzy napuszczają ludzi na tzw. ekologów, którzy chcą, by prawo było głosowane w referendum, w końcu przegrają.
Niestety, szczucie ludzi na ludzi nigdy nie kończy się niczym dobrym. Wiem, bo moi bliscy odczuli to na własnej skórze. Ktoś wybił szyby w moim domu w Teremiskach, ktoś uderzył czymś ciężkim mojego przyjaciela Marka, który teraz leży w szpitalu.
Wierzę jednak, że to, co złe, nie ma szansy z nami wygrać i polegnie nad Rospudą. Jeżeli nie poległo dziś, to polegnie w sierpniu (teoretycznie od 1 marca do końca lipca Rospuda jest chroniona ze względu na okres lęgowy ptaków). Bo jeżeli rządzący zdecydują się wycinać tam drzewa i niszczyć przyrodę, to przyjadą nas tysiące. Bo to już nie tylko o przyrodę chodzi.
Adam Wajrak wczoraj nad Rospudą