[Podpis pod fot.]

Niech władze uruchomią fabrykę pieniędzy

Wiara w to, że światły prezydent zarządzi otwarcie restauracji po 21, uruchomienie wesołego miasteczka po zmroku czy dostarczy innych atrakcji, przypomina mi czytankę z mego podręcznika do języka rosyjskiego. Tam wszystko było cudownie zaplanowane i zarządzane przez światły gorsowiet (radę miasta). Z wyjątkiem powojennego półwiecza o wyglądzie Śląska decydowały pieniądze, które tu, jak mówią Amerykanie, "robiono" i wydawano. Jednym z głównych zadań władz powinno być ponowne uruchomienie tej fabryki pieniędzy, jaką był nowoczesny przemysł. Reszta przyjdzie sama.

Zapełnijmy miasto treścią

Centrum Katowic jest blizną, która nie zagoi się łatwo. Aby pustkę śródmieścia zasymilować z tkanką miejską, należy ją wypełnić treścią. W Katowicach brakuje wszystkiego: teatrów, galerii, restauracji, sklepów. Potrzebujemy placów, skwerów, sprawnej komunikacji publicznej, parkingów i kawałka wybrukowanego chodnika z ławką i drzewem.

Niech artyści wyjdą w miasto

Ludzie wzdychają: ach, Kraków! Ale to tylko dlatego, że w Krakowie jest rynek i jest gdzie usiąść. A w Katowicach wciąż nie ma rynku, w centrum nie powinno być samochodów. Powinny być kafejki i kluby, w których ludzie mogliby spotykać się wieczorami. Właścicieli kamienic należałoby zmuszać do tego, by dbali o ich wygląd. W Katowicach brakuje klubów live, spotkań z muzyką, poezją. Ludzie tworzą, ale nie mają miejsc, gdzie mogliby zaprezentować się na co dzień. Nie tylko w weekendy, za bilety. To nie muszą być wielkie miejsca, nazwiska czy imprezy. Wernisaż wystawy w klubie, na którym zagra pianista czy gitarzysta - i już.

Wyczyśćmy Śląsk

Dla mnie ten Śląsk nadal jest magiczny. Piękny. Ale równocześnie to miejsce bardzo zaniedbane i, niestety, wciąż zaniedbywane. W Mysłowicach od niedawna czyści się kamienice. Nagle okazuje się, że wcale nie są szare, brudne i wszystkie takie same. Po prostu nie było widać, że są piękne, kolorowe. Jeśli to miejsce będzie inaczej wyglądało, to może też zmienią się wrażenia, uczucia ludzi i ich nastawienie do siebie.

Niech samorządy robią swoje

Dla mnie najbardziej obiecujące są samorządy miast. Od nich dużo zależy. W wielu miastach udowadniają, że chcą i potrafią. Dobrze sobie radzą i powoli wyprowadzają swoje społeczności z zapaści. Musimy więc robić swoje i sami uwierzyć, że wiele potrafimy i mamy sukcesy. Ostatnio porównałem GUS-owskie dane Gliwic i Wrocławia. Okazuje się, że w wielu dziedzinach, obrazujących tempo rozwoju, jesteśmy lepsi. Rzeczywistość to, czy marzenia ściętej głowy?

Klęska włodarzy miasta

Jeśli miarą sukcesu ma być kulturotwórcza rola centrów miast, to Katowice poniosły klęskę na całego. U nas mapę centralnych punktów miasta wyznaczają centra handlowe. Ślązacy nie jadą na katowicki rynek, tylko do Silesia City Center albo do Geanta w Dolinie Trzech Stawów. To jest klęska wszystkich tych włodarzy miasta, którzy traktują je jak poligon wyborczy, inwestując tam, gdzie zwróci się to w postaci głosów. Katowicami od lat rządzą ludzie bez wizji, którzy nie mają pomysłu na to miasto. Od ośmiu lat słyszę bajdurzenie o kolejnych wizjach katowickiego rynku, a Dom Prasy jak straszył, tak straszy. To, że Katowice się rozwijają, jest wyłącznie zasługą ludzi, którzy tu mieszkają, ich energii, pomysłów i wytrwałości.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp