Witold Kierebiński
Minęło już siedem lat od Jego śmierci i ilekroć przejeżdżam koło szpitala, w którym umierał, wspominam Go. Po pierwsze dlatego, że przez kilka lat ściśle współpracował ze mną, organizując z upoważnienia departamentu plastyki MKiS opiekę socjalną nad artystami, a po drugie, że był przez wiele lat moim sąsiadem w domu, w którym razem z rodzinami mieszkaliśmy. Wtedy to się zaprzyjaźniliśmy.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.