Jedna z największych gwiazd polskiego hip-hopu wystąpi w piątek w Rurze. O.S.T.R., czyli Adam Ostrowski. Od dziecka grał na skrzypcach. Pierwsze własne próby z hip-hopem zaczął w 1993 r. - wtedy jeszcze za pomocą domowego radiomagnetofonu Kasprzak. O.S.T.R. promuje swoją nową płytę "Ja tu tylko sprzątam". Album ukazał się pod koniec lutego i już osiągnął status Złotej Płyty. To spora porcja rewelacyjnego, prawdziwego hip-hopu - innego od tego, który można usłyszeć w radiu czy telewizji, tego, który jest już tylko komercyjną papką. Ostrowski jak zawsze zachwyca - i to nie tylko fanów gatunku - świeżością. Hip-hop łączy się tu z jazzowo-funkowymi samplami, mocnym brzmieniem bębnów, świetnie brzmiącymi klawiszami i ukochanymi przez niego skrzypcami. Bo mało kto o tym, niestety, pamięta, ale Ostrowski to nie zwykły hiphopowiec, lecz muzyk z gruntownym wykształceniem - ukończył łódzką Akademię Muzyczną w klasie skrzypiec, w młodości wygrywał wiele konkursów i grywa na nich do dziś, mówiąc, że są dla niego jak ręka. Do dziś, choć klasyka ustąpiła miejsca hip-hopowi, uwielbia ją. I jazz. Hip-hop wciągnął go, kiedy miał 12 lat, gdy rymował do pamiętnego Kasprzaka. O czym śpiewa O.S.T.R.? Głównie o przypadkach z własnego życia, dużo miejsca poświęca także krytyce polityków i polskiego show-biznesu. Dziś już nie musi mówić, że jest obrońcą prawdziwego hip-hopu - jego muzyka i teksty bronią się same. Mimo to wciąż ubolewa, że jego ukochany hip-hop spłyca się i komercjalizuje.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp