Dopłacamy, nie narzekamy

Poznań nie ma podstaw, by wzorem czterech górnośląskich gmin domagać się od państwa zwrotu pieniędzy dopłacanych do świadczeń przewidzianych w pilotażu - powiedział nam wczoraj prezydent miasta Wojciech Szczęsny Kaczmarek.

Kilka dni temu sąd polubowny w [Katowice] wydał precedensowy wyrok: cztery gminy (Dąbrowa Górnicza, Katowice, Ruda Śląska i Zabrze) mogą domagać się od skarbu państwa pieniędzy, jeśli płaciły za świadczenia gwarantowane ustawowo lub jeśli musiały utrzymywać państwowe mienie.

W 1994 r. Poznań przejął w ramach pilotażu wszystkie drogi oprócz trasy A2, teatry - Muzyczny, Animacji i Ósmego Dnia oraz "Estradę". Subwencja, jaką otrzymuje od państwa, jest jednak zbyt mała. Poznań musi dopłacać do utrzymania dróg (w tym roku dostał na to od państwa 9 mln 700 tys. zł, a z własnej kasy wydał 4 mln), dokłada też do remontów teatrów.

- Górnośląskie gminy ubiegały się o zwrot pieniędzy wydanych na szkoły, służbę zdrowia i drogi, bo dostały ich mniej, niż gwarantowała umowa z wojewodą - powiedział nam prezydent Kaczmarek. - Poznań regularnie otrzymuje pełną gwarantowaną kwotę na utrzymanie dróg i instytucji kulturalnych. Choć musimy dopłacać, trudno żądać zwrotu tych pieniędzy, bo wojewoda dotrzymuje umowy.

Prezydent uważa, że do tej pory w Poznaniu eksperyment pilotażu sprawdza się. - Jeśli ustawa o finansowaniu gmin nie zostanie znowelizowana, kłopoty mogą się pojawić z chwilą przejęcia szkół. Tylko na podstawówki będziemy musieli wydać 25 mln zł - dodał.