Lubię robić zakupy, kiedy mam z czego wybierać, kiedy ceny nie przyprawiają o palpitację serca, i kiedy obsługa jest uprzejma oraz kompetentna. A najbardziej lubię to wszystko razem: miłe, kompetentne sprzedawczynie, duży wybór i umiarkowane ceny. Marzenia? Skądże. W pawilonie drogeryjnym na os. Kopernika, na stoisku perfumeryjnym w Wólczance (róg Gwarnej i Św. Marcina) i w bardzo niepozornym sklepiku z kosmetykami i chemią przy ul. Niegolewskich tuż, przy Rynku Łazarskim), tak właśnie jest. Zawsze. Zastanawiałam się kiedyś, jak one to robią. I odkryłam, że nie w tym rzecz, co robią. Ważniejsze jest to, czego nie robią. Mianowicie - nie mylą się. Podają to, o co proszę, wiedzą do czego służy i jak działa. Nie niecierpliwią się - jeżeli po godzinie oglądania pomadek wyjdę bez zakupu - żegnają mnie tym samym życzliwym uśmiechem, którym powitały. Nie narzucają się. I największa sztuka - nie sprzedają na siłę. Wchodząc tam, mam pewność, że albo kupię coś, co mi odpowiada, albo nie kupię nic, ale na pewno nie będę żałowała, że kupiłam coś wbrew sobie.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp