Marian Leszko : - To żadne zaskoczenie, on tak robił zawsze. Pierwszy raz w 1990 r., gdy miał jechać jako słowacki premier do Budapesztu i wizytę odwołano, bo premier zniknął. Całkiem niedawno ministrowie czekali na niego na posiedzeniu rządu parę godzin, w końcu stracili cierpliwość i zaczęli bez niego.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp