NIE POSZTURCHIWAĆ CHIRURGA
Jeden z polityków amerykańskich powiedział, ze we wszystkich krajach totalitarnych były tylko dwie ambasady Stanów Zjednoczonych, w których mogła spotykać się cała demokratyczna opozycja. Miał na myśli Warszawę i Santiago de Chile. W ambasadzie warszawskiej działo się tak dlatego, że jej gospodarz, John Davies, był ambasadorem wyjątkowym. Spotkania opozycji pod dachem ambasady USA nie były inspirowane koniunkturą, spekulowaniem na temat przyszłości. Nikt przecież nie mógł przewidzieć, że goście ambasadora Daviesa już niedługo zajmą parlamentarne fotele, zostaną ministrami.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.