Półroczny pobyt w Nowym Jorku w 1980 roku stanowił przełom w moim "życiu kulinarnym". Pracowałam jako niepłatna stażystka w "Glorious Food". Jest to jedna z najsławniejszych amerykańskich firm urządzających przyjęcia na zamówienie. Bywają to "skromne'' śniadania, wydawane przez osoby prywatne, lub uroczyste przyjęcia organizowane przez wielkie firmy - na parę tysięcy zaproszonych gości. Pracowaliśmy jak szaleni pad surowym wzrokiem francuskiego "chiefa" imieniem Jean-Claude.
Bardzo modne były wówczas "quiches" _ francuskie słone tarty z rozmaitymi nadzieniami. Ku memu zdziwieniu tradycyjny "quiche Lorraine" (z boczkiem i serem) w kuchni Jean-Claude'a prawie w ogóle nie występował, natomiast największym powodzeniem cieszyły się quiches z jarzynami i z rybą.
To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.
Kup dostęp