Broda, proszę pana
Stanowisko w kwestii brody jest w tym sezonie jasne: zapuszczamy! I nie ma tu mowy o delikatnym trzydniowym zaroście czy starannie przystrzyżonej linii wokół podbródka. Broda ma być długa, gęsta i wypielęgnowana. Wzorem znanych osób ze świata mody i filmu. Trudno uwierzyć w to, że George Clooney może być jeszcze bardziej przystojny, ale odpowiedni zarost faktycznie nawet jemu dodaje męskiego uroku. Od początku roku, gdy na rozdaniu Oscarów obok Clooneya z brodą pojawił się także Ben Affleck, a potem Bradley Cooper i Paul Rudd, widać, że coś jest na rzeczy. Mówią o tym nawet liczby: na przykład w Wielkiej Brytanii sprzedaż trymerów wzrasta o 57 proc. rocznie, do tego powstają specjalne linie kosmetyków przeznaczone do pielęgnacji brody i rośnie lista salonów wyspecjalizowanych wyłącznie w męskich zarostach. Do łask powraca też klasyczna brzytwa. Dramatycznie zagrożona jest za to sprzedaż zwykłych maszynek do golenia. Firmy takie jak Procter & Gamble czy Energizer jak tonący brzytwy chwytają się rozmaitych pomysłów na ratowanie biznesu. Ostatnio 800Razors.com zaproponowało naczelnemu brodaczowi USA, Brianowi Wilsonowi, baseballiście z Los Angeles Dodgers, milion dolarów za zgolenie imponującej brody. Ten oczywiście propozycję natychmiast odrzucił.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.