Podczas meczu GKS Katowice - Legia Warszawa kibice starli się z policją. "Gazeta" opublikowała zdjęcie z tej zadymy. Prokurator przysłał do nas wkrótce "żądanie wydania rzeczy" - czyli zdjęć wykonanych przez naszego fotografa. Nie wysłaliśmy. Prokuratura nękała nas kolejnymi decyzjami w tej sprawie, my broniliśmy się zażaleniami na te decyzje. W końcu szef "Gazety w Katowicach" Andrzej Stefański w tekście "Nie jesteśmy policją" ("GW" nr 273) przedstawił nasze stanowisko: występujemy przeciw pseudokibicom, ale nie będziemy wyręczać policji i prokuratury, bo nie taka jest rola wolnej prasy. Prokurator okręgowy uznał wreszcie, że i bez naszego zdjęcia śledztwo może się toczyć. W swoim liście do redakcji ("GwK" nr 280) nie omieszkał jednak wyrazić swojego rozczarowania wobec naszej postawy. I zachęcił do dyskusji na ten temat.
Czy więc powinniśmy wydać zdjęcia prokuraturze? Dziś mówią znani ludzie sportu.
To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.
Kup dostęp