Krótka potęga
Ten segment rynku płytowego u nas prawie nie istnieje mniej więcej od połowy lat 80., kiedy firma Tonpress przestała produkować winylowe single, a w zasadzie minialbumy, bo grało się je na 33 obroty. Zawierały one przeważnie cztery utwory, a poza tym niczego nie zapowiadały i były przez to fonograficznymi "bytami niezależnymi". Za granicą rynek singli to potęga. W sklepach stoją ich całe regały i budzą o wiele większe emocje niż półki z "pełnowymiarowymi" płytami CD, bo singlem łatwiej zadebiutować - czego przykładem są taneczne sensacje ostatnich miesięcy, jak Spiller czy Modjo. Poza tym single najlepiej promują albumy i na podstawie ich sprzedaży w cywilizowanych krajach tworzy się listy przebojów. Ale i u nas coś drgnęło w tej materii. W większych sklepach można dostać jakąś część singlowej oferty większych koncernów, których roczna singlowa wydajność wynosi grubo ponad sto tytułów.Kupować warto
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.