Złapany na gorącym uczynku pirat drogowy praktycznie nie ma wymówki, widząc elektroniczny pomiar prędkości. Kombinowanie w stylu "to nie moja prędkość, panie władzo" praktycznie nie ma sensu, choć sporadycznie zdarzały się sytuacje, w których wynik na radarze pochodził z zupełnie innego auta. O pomyłce nie może być mowy w sytuacji, kiedy przekraczającego dozwoloną prędkość kierowcę wyprzedzi "cywilny" samochód i siedzący w aucie policjant z lizakiem nakaże mu zjechać na bok. To nieoznakowany samochód policyjny z zamontowanym wideorejestratorem. Krótki film wideo pozbawi takiego kierowcę możliwości jakichkolwiek tłumaczeń. Bo czy można zaprzeczać, widząc swoje zachowanie na drodze i swój samochód na niewielkim monitorze zamontowanym w radiowozie?Proszę łagodnie

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp