Wyobraźmy sobie podróż tramwajem Świętokrzyską około 1914 r. Wsiadamy na przystanku przy Marszałkowskiej. Tramwaj, podzwaniając, skręca w Świętokrzyską na zachód. Ulica jest bardzo wąska i zabudowana dość chaotycznie. Obok niskiego parterowego domu na rogu Marszałkowskiej wyrastają wysokie kamienice. Na parterach masa sklepów. Na chodnikach i jezdni stoją grupy mężczyzn w ciemnych strojach. Żywo gestykulują. Widząc tramwaj, schodzą na kilka chwil z torów, by zaraz znów na nie powrócić. Tymczasem z okien pojazdu oglądamy perspektywę Zielnej, po chwili zaś Wielkiej. Jazda Świętokrzyską trwa zaledwie dwie, trzy minuty. Ulica kończy się bowiem kilkadziesiąt metrów od Marszałkowskiej. Jej perspektywę zamykają kamienice przy Wielkiej u zbiegu z Bagnem i Pańskiej. Tramwaj skręca w Bagno i teraz podąża w stronę pl. Grzybowskiego.Nożem w Karmelka

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp