Jesienią ub.r. do "Gazety" zgłosiło się kilka osób, które wpłaciły zaliczki na mieszkania w Tanim Domu. Lokale miały być gotowe do końca 2000 r. Tymczasem w miejscach, gdzie miały powstać bloki, nie wykopano nawet fundamentów. Później okazało się, że prezes Zbigniew B. nie wykupił żadnego z terenów, na których obiecywał wybudować mieszkania. Sprawą zajęła się prokuratura. Oskarżyła o oszustwa i wyłudzenie prawie 1 mln zł oprócz prezesa jeszcze trzy osoby z kierownictwa spółdzielni. W śledztwie żadna z nich nie przyznała się do winy. Tymczasem pieniądze straciło prawie 350 osób. Wszystkie będą przesłuchiwane w sądzie. Prawnicy przypuszczają, że proces potrwa nawet dwa lata. Wczoraj na rozprawę wezwano 40 pokrzywdzonych, ale przyszło jedynie 25. Wszyscy opowiadali, jak wpłacali pieniądze i co obiecywano im w zamian.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp