Siedzimy w niewielkiej hotelowej salce. Nic nie wskazuje na to, aby miał to być pokaz czegoś cudownego. Przed nami stolik, na którym znajduje się rzutnik, na ścianie wisi ekran. Po chwili wchodzi kilka osób. Jeden z mężczyzn ma w ręce notebook. Podłącza go, kilka zdawkowych uprzejmości i zaczyna się pokaz.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp