Ilekroć myślałem o zabraniu się do czegoś Beatlesów, razem albo solo, dziesiątki pomysłów rozwalały mi głowę, spotykały się argumenty "za" i "przeciw", skołatany rozum odmawiał współpracy i na pomyśle się kończyło. Tym razem postanowiłem, że już nieodwołalnie będzie coś z krainy Beatlesów, i po prostu sięgnąłem po to, o co najczęściej Czytelnicy proszą, czyli po "Imagine" Johna Lennona.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp