Był mały, miał okrągłą głowę, kartoflowaty nos, ciemną karnację i coś latynoskiego w twarzy. Włosy czarne jak węgiel i czarne oczyska. Pamiętam, jak kiedyś, gdy obydwaj byliśmy w Teatrze Polskim w Warszawie, grając w "Lilli Wenedzie" - a był to słynny rok 1968 - zostałem nagle wzięty na spytki przez naszego przemiłego kolegę. Zapytał, wiedząc, że razem chodziliśmy do krakowskiej Szkoły Teatralnej: "Czy Zygmunt jest Żydem?". Zatkało mnie - tym bardziej że ów kolega był wysoko partyjny, a ja i Zygmunt niezrzeszeni. W końcu zdobyłem się na odpowiedź - może idiotyczną, ale spontaniczną: "Ja sam nie wiem, czy jestem Żydem...". O roku ów...

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp