Śmierć górnika
37-letni górnik zasypany w prywatnej kopalni węgla Siltech w Zabrzu nie żyje. Wczoraj po południu ratownicy wydobyli jego ciało. W niedzielę w nocy dwaj górnicy naprawiali rurociąg 380 m pod ziemią. Jeden z nich poszedł zakręcić zawór z wodą, drugi został na miejscu. Wtedy zawalił się chodnik, którym węgiel przewożony jest do szybu. Spadające skały zasypały Roberta W. Akcja ratownicza była bardzo trudna, trzeba było rękami wybierać resztki skruszonych skał i piaskowca. - Z całą pewnością niestabilna okazała się obudowa podtrzymująca wyrobisko - mówi Danuta Olejniczak-Milian, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Jan Chojnacki, prezes kopalni, przypuszcza, że tragedię mogła spowodować woda wydobywająca się z uszkodzonego rurociągu, która naruszyła skały. Robert W. mieszkał w Bytomiu. Osierocił żonę i dwójkę dzieci: 16-letnią córkę i 12-letniego syna.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.