Kiedy we wrześniu 1910 r. cesarz Franciszek Józef mianował księdza Kazimierza Zimmermanna wykładowcą socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, początkowo faktem tym emocjonowała się wyłącznie prasa. Ta narodowa cieszyła się z tego, że niewykładana dotąd w Austrii nauka została wprowadzona na szacowną uczelnię, ale także z tego, że w czasie gdy socjalizm stawał się coraz bardziej popularny, nauczanie socjologii powierzono duchownemu. Natomiast pisma lewicowe były oburzone, a socjalistyczna gazeta "Naprzód" pisała o "oczywistej próbie klerykalizacji UJ". Zaraz też rozpoczęła się dyskusja o osiągnięciach księdza Zimmermanna. Lewica, rzecz jasna, uznała go za pozbawionego kwalifikacji, a jego rozprawę doktorską z ekonomii na temat Banku Przemysłowców w Poznaniu - za kiepską.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp