Balony na straganie pod kościołem św. Maksymiliana Marii Kolbego kupił swoim dzieciom Kamil Dybich, dąbrowski radny. Pięcioletnia Ania i siedmioletni Marcel bawili się nimi przez tydzień. - Był wieczór, dzieci przekomarzały się między sobą, próbowały nawzajem odebrać sobie mocno już sflaczały balon. W pewnym momencie Marcel odbił go w stronę Ani, a balon stanął w płomieniach, zaczął fruwać po pokoju. Złapałem palące się tworzywo i pobiegłem ugasić je w łazience. Gdy wróciłem, zobaczyłem, że córka ma nadpaloną grzywkę i poparzone palce - opowiada Dybich.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp