- Ojca prawie wtedy nie znałam. Ciągle go nie było, ciągle gdzieś się spieszył. A to na mecz, a to do redakcji gazety - wspomina Irena Kałuża w wywiadzie opublikowanym w "Wyborczej" i książce "Cracovia znaczy Kraków".

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp