Idzie kobieta do ginekologa i słyszy: Ktoś tu się nie dogolił
Mówi się, że Warszawa to miasto silnych i postępowych kobiet. Wiedzą, czego chcą, znają swoje prawa, potrafią o nie walczyć. Jest jednak takie miejsce, gdzie nawet te najbardziej pewne siebie i wygadane tracą rezon, a z wizyty wychodzą psychicznie poturbowane. To gabinety ginekologiczne, gdzie kobiety są często traktowane przedmiotowo i oceniane pod kątem reprodukcyjnym. Z ankiet przeprowadzonych kilka lat temu przez Grupę Edukatorów Seksualnych "Ponton" wynika, że 25 proc. pacjentek traktuje wizytę u ginekologa jako zło konieczne, u 12 proc. budzi ona wstyd, aż 16 proc. unika takich wizyt. I raczej nic się od tego czasu nie zmieniło. Oto kilka historii z warszawskich gabinetów.
4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.