- Dziewczyna była cała w błocie i we krwi. Głównie z dróg rodnych. Ktoś chyba ciągnął ją po ziemi - opowiada pracownik pogotowia. Karetka została wezwana na Mokotów o piątej rano, 27 stycznia. Na miejscu czekała ranna. - Ciężko się było z nią porozumieć. Przyjechaliśmy może 30 minut po zdarzeniu, ona była w szoku - relacjonuje ratownik.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp