W niedzielny wieczór stanąłem na placu Defilad w miejscu, gdzie podpalił się Szary Człowiek, i wydało mi się, że wehikuł czasu przeniósł mnie do epoki poprzedniej komuny. Niedawno wprowadzono stan wojenny, władza siłą wkraczała do strajkujących fabryk i kopalń, w KWK Wujek padły ofiary śmiertelne. Wstrząśnięci mieszkańcy Warszawy spontanicznie przychodzili do krzyża ułożonego z kwiatów na placu Piłsudskiego, wtedy noszącego nazwę placu Zwycięstwa. Przynosili kwiaty, znicze, symboliczne bryłki węgla, karteczki z hasłami i wierszami. Kwietny krzyż stał się symbolicznym miejscem, gdzie nawet bez słów, stojąc w milczeniu, można było zademonstrować sprzeciw wobec dyktatury oraz solidarność.

To tylko fragment artykułu. Aby czytać dalej, kup dostęp poniżej.

4 miliony tekstów od 1989 roku.
Zyskaj dostęp do archiwalnych treści "Gazety Wyborczej".
Znajdź historie, których szukasz.

Kup dostęp